piątek, 30 października 2015



Związek - "Było, minęło!" ( i mogło by zostać w tej przeszłości )



Twierdzę że uzależnienie od faceta powinno byś zabronione. Jak można przywiązać się do kogoś kto zaraz może zniknąć, pod zwykłym pretekstem zmiany uczuć. Przysłowiowe :"Wczoraj cię lubiłem, dziś już nie". Gorzej gdy to wczoraj się przedłuży do kilku miesięcy. Zdążymy polubić go, zaufać a nawet co gorsza pokochać. Później tylko cierpimy i wkurzamy się na pamięć o nim. Każde miejsce, słowo, jego imię czy nawet zapach. Wszystko dosłownie wszystko o nim potrafi zaburzyć mi rzeczywistość. Tak bardzo mnie to męczy że mam ochotę wyjść z siebie i najlepiej nie wracać. Uciec od wspomnień i uczuć. Co z tego że poznaje kogoś nowe nawet go lubię i dobrze nam się piszę ,a na przy poznaniu zrobiłam na nim dobre wrażenie. Co mi po tym jeśli ten poprzedni nadal mi siedzi w głowie albo nieco niżej W SERCU! Chciała bym być wolna i wiedzieć że kiedyś będę jeszcze mieć szczęście. Nie podupadłą nadzieję na lepsze jutro tylko pewność...

Inspiracja:


Od : M.M

piątek, 26 września 2014

Szaro, zimno i  mokro... żyć się odechciewa -.-



Dziś miałam tak zły dzień- brak humoru, chęci i prawie nic nie może tego zmienić.
U mnie zły humor zaczął się późnym wieczorem w domu i nadal trochę we mnie siedzi. Próbowałam go zmienić już odkąd wstałam temu zaradzić. Włączyłam muzykę, próbowałam śpiewać (fałszować), ruszać sie w takt muzyki po całym domu, ale to wszystko pomogło tylko na chwile. 

Po drodze do szkoły miałam tylko muzykę, ale i ona wtedy nic nie dawała. Dobijała mnie też myśl że miałam zajęcia praktyczne, na które potrzebuje niezwykłych chęci by coś zrobić. 
Mimo złego humoru i szkoły coś mi jednak pomogło na dłuższą chwilę. Mój nastrój zmienił sie niesamowicie po spotkaniu z koleżankami w szkole, czy ze znajomymi po lekcjach. Choć w szkole wcale się na to nie zapowiadało bo moje przyjaciółki, też były podobnie nastawione do życia( chyba coś musiało być w powietrzu , albo to ta cholerna pogoda spowodowała epidemie chandry ). Ale po paru godzinach z przemęczenia, zaczęło nam odbijać po trochu. Zaradziło to na kolejne kilka lekcji i dałam rade do końca. 

Później nie było nawet dobrze bo rozmieś mieszali mnie znajomi. To inni bliscy mi ludzie okazali się świetnym lekarstwem. Pozwoli zapomnieć o powodach dla których tak  źle się czułam. Przy nich świat jest lepszy i choć na chwile mogę poczuć wolność od problemów.
Gdy wróciłam do domu wszystko przyszło z powrotem. i wiecie jak sobie z tym poradziłam, o tuż poszłam spać. Tak, właśnie  zamiast w tym tkwić uciekłam w sen, 

Na sam koniec zaczęłam pisać. Coś w końcu
musi mnie uwolnić...



niedziela, 17 sierpnia 2014

Przegląd mojej galerii zdjęć

Zastanawiałam się ostatnio: co z blogiem ?
Czy zamknąć z braku weny twórczej, czy pisać dalej i się nie poddać.
Jak możecie się domyślać po kolejnym poście wybrałam to drugie,  temat przewodni tego postu to po prostu zdjęcia z mojego aparatu. Gdzie nie gdzie będą uzupełnione krótkim komentarzem.
Zapraszam do oglądania mojego misz maszu:


Wrocław -Katedra


Moje oczka *.*


Koszulka zrobiona przeze mnie na w-f


Oczywiście musi się znaleźć jakieś selfie.
Prace na lekcje.
Wrocław wieczorną porą.



I love coffe <3

Więcej zdjęć możecie znaleźć na moim INSTAGRAMIE. Zapraszam do obserwowania i lajkowania oraz komentowania zdjęć. Z góry dzięki ;)

sobota, 5 kwietnia 2014

Osiemnastka zobowiązuje do wielkiego szaleństwa !

No w osiemnaste urodziny nie może być inaczej, w końcu to ostatni dzień przed wkroczeniem w dorosłość. Wiecie własne mieszkanie, mąż, dzieci i pies. No może się trochę zagalopowałam z tym psem :P

Na razie się nic nie zmieniło a mam już osiemnaście lat od trzech dni i nie snuje aż tak wielkich planów jak na razie na to by zapisać się na kurs prawa jazdy albo wyjechać na wakacje z paczka znajomych :D.

    Moja osiemnastka udała się po mimo małych przeszkód np. klub był pusty , ale poradziłyśmy sobie z tym zmieniłyśmy klub i później było tylko lepiej. Łącznie ze mną była nas piątka czyli ja i moje najukochańsze przyjaciółki i nikt mi więcej nie potrzebny był do szczęścia. 

Zaczęłyśmy od spotkania u mnie w domu. u mnie wypiłyśmy szampana i zjadłyśmy tort. Ap-ropo szampana otwierałam go pierwszy raz za oknem było przy tym wiele śmiechu, pozdrawiam sąsiadów obserwujących te całą akcje. Tort był czekoladowo-waniliowy.Później ruszyłyśmy do klubu. W tym pierwszym tylko piłyśmy ale ludzi nie było wiec zmieniłyśmy miejscówkę. Wreszcie się wytańczyłam. Moje przyjaciółki załatwiły mi  dedykacje i piosenkę tsunami *.*
    Do domu wróciłam w pełni zadowolona tak też jak moje przyjaciółki, chociaż bez kaca się nei obyło.Jeszcze nie dorośleje nadal chce szaleć, nie długo znowu pewnie wybierzemy się na imprezę :>

Pozdrawiam Diablica :P